Jeszcze pasja? Czy już uzależnienie?




   Pewnego dnia...

Siedzisz sobie wygodnie, pod miękkim kocykiem, popijasz kawę z odrobiną koniaku mmm... i nie przeczuwasz nawet, że tuż, tuż obok Ciebie krąży coś, co zamierza "zafundować" Ci urozmaicenie? drobną zmianę? Rewolucję! I tak oto 
w Twojej głowie pojawia się pomysł??? pomysł - rozważenie; pomysł - realizacja! Byłoby całkiem jeszcze bezpiecznie, gdyby podczas realizacji tego pierwszego niespodziewanego, nie pojawił się niespodziewanie ;) drugi. I trzeci...

I kolejny. I żegnaj wolny czasie. Coś takiego słowniki, encyklopedie i różne inne mądre książki nazywają pasją.
   Mnie dawno temu też dopadło to, co z kolei niektóre koleżanki blogerki trafnie nazywają ADHD rączek.Zaczęło się niewinnie - od szydełka, bo wygodnie, pod wspomnianym wcześniej kocykiem, bo przy okazji np.oglądania ciekawego filmu. Który jednak okazał się niezbyt ciekawy. Cha, cha... o czym ten film? Potem druty, bo nudno tak ciągle to samo i przydałby się jakiś sweter, a po co płacić jak można samej. No i poszło. Tak jakoś ;)


   Każda nowo poznana technika w połączeniu z już znanymi otwierała nowe możliwości i rodziła nowe pomysły. Aż dotarłam do punktu, w którym pytam siebie - czy to jeszcze tylko pasja, czy już uzależnienie? Nie wiem. Ale wiem, 
że nawet jeśli, to póki co, nie chcę się z niego wyleczyć!



P.S. A to moja "przypadkiem zarażona" córka :)




młoda blondynka siedzi na sofie i robi sweter na drutach







Komentarze


Copyright © Moja sekretera